Geoblog.pl    aqulec    Podróże     Tajlandia - Indonezja - Singapur - Tajlandia (w przygotowaniu)    Zwiedzanie Chao Phraya River
Zwiń mapę
2010
26
kwi

Zwiedzanie Chao Phraya River

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8224 km
 
Nie spodziewaliśmy się, ze BKK tak miło nas zaskoczy, a jednak. Postanawiamy zostać jeden dzień dłużej, po analizie co chcemy jeszcze zwiedzić okazuje się że zdecydowanie nam się opłaca :). Dziś wyjątkowo pospaliśmy, może dlatego, ze kilka nocy nieprzespanych daje się we znaki. Spakowani ruszamy ok. godz.12:00 jadąc tuk-tukiem (100b.), kierowca mówi, ze ma pierwszych klientów i jest dzięki temu bardzo szczęśliwym gościem :), pewnie trafiła się mu zarobkowa tygodniówka ;) po drodze rozmieniamy kolejna 100-tke, BKK kosztuje, o czym szybko się przekonaliśmy:) Okazuje się, ze przebrniecie przez miasto ok. 10km tuk-tukiem na dworzec autobusowy trochę trwa! Mile zaskoczeni jesteśmy uprzejmością naszego drivera, który pomaga nam w odpowiednim wyborze busa do Phuket:) Dobrze w sumie, ze jest z nami bo brak jest kompletnie angielskich nazw, z nim teraz jest łatwiej :) Poza tym czuje się trochę jak "Gringo wśród dzikich plemion", nie widzę ani jednego białego człowieka. Czyżby aż tak nie opłacalnym było zmniejszanie kosztów o dojazd samemu na dworzec:), my byliśmy zadowoleni i bogatsi o doświadczenia no i prawie 1000b. do przodu :) Zostawiamy bagaże w przechowalni za 120b. i wracamy tym samym tuk - tukiem do miasta, wyjątkowo korzystamy z jednego sklepu z biżuterią, gdzie nieplanowo dokonujemy ostatniego sporego zakupu tego dnia..:) Pani menager sklepu jest bardzo zdziwiona, ze jesteśmy na miesięcznych wakacjach, ponieważ oni w Tajlandii mają tylko 12 dni w ciągu roku..ech!

Po powrocie do miasta zaczynamy od zwiedzania Świątyni Leżącego Buddy (Wat Pho)50b., koniecznie ją trzeba zobaczyć! Świątyni Szmaragdowego Buddy, Świątyni Wat Arun 50b., gdzie można obejrzeć panoramę BKK z drugiej strony Chao Phraya, docieramy tam rzecznym taxi za 3b. Jest to nie lada wyczyn, ponieważ nikt nie chce powiedzieć, a może nie potrafi, gdzie znajduje się przystań. Trafiamy do niej poprzez gęste uliczki "rzecznych tubylców ", widzimy jak pracują i żyją na codzień. Przy Świątyni próbujemy miejscowych wypieków, smażonych bananów w panierce kokosowej i innych słodkości w cieście, a także ichniejszych owoców tj. Durian, wygląda jak kolczasta maczuga o smaku słodko – kwaśnym, nie wiem co przypomina, może kolorem banana :), zjadamy też Rambutan, tym co nas miejscowi częstowali na pływającym targu.

Na koniec dnia próbujemy powrócić na dworzec, okazuje się to jednak nie za proste. Żaden tuk-tuk nie oferuje przewozu znając aktualne korki w mieście, zaczyna robić się gorąco, kolejny taksówkarz nam odmawia. Udaje się, ale nie wiem za którym razem, przystaje na naszą kwotę, jedziemy za 100b, droga na dworzec z drugiej strony rzeki Chao Phraya zajmuje ok. 1h, ale jesteśmy na miejscu uff :)! Tam około 20h dopiero obiadek :), oczywiście teraz tylko kuchnia tajska! Kolejne zaskoczenie to piętrowy autobus, z 40 cal LCD, na którym obejrzałam w końcu „Avatara”, nieważne, że w języku tajlandzkim..:)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
dziobaki
dziobaki - 2010-04-28 08:52
Tak to z tym Bangkokiem - niby wielkie zatłoczone, duszne, zasmrodzone i brudne miasto... ale jest w nim coś magicznego co przyciąga :)
 
aqulec
aqulec - 2010-04-28 16:24
ze, az chce sie tu powracac...:)
 
 
aqulec
Agnieszka Pilarz
zwiedził 8.5% świata (17 państw)
Zasoby: 56 wpisów56 18 komentarzy18 116 zdjęć116 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
01.01.1970 - 01.01.1970